music

czwartek, 28 września 2017

28.09.2017

OK. Odkryłam małą prawidłowość. Moje życie ma ogromną potrzebę przynajmniej raz na rok zafundować mi niespodziewany zwrot akcji. Gratuluję, życie, podobno piszesz najlepsze historie. Mam nadzieję, że moja historia będzie należała do tych bardziej udanych.

No dobra, cofnijmy się trochę w czasie. Niedużo. 4 września 2017. Zaczynam nowe życie. NOWE. Czysta karta. Nowa szansa. Jestem kimś innym. Wszystko co mi zostało z tamtego życia zostawiam na peronie w moim mieście i to w takim miejscu by pierwszy lepszy pociąg rozprawił się z tym skutecznie. Ostatnie 3 tygodnie mojego życia są ciągiem przyjemnych emocji, których nie czułam w takim natężeniu i przez tak długi czas już od baaardzo dawna. Nie wiem, czy jestem szczęśliwa, ale to nieistotne. Ważne jest to, że przestało być źle.

Teraz wstaję wcześnie rano, ubieram się i kiedy wychodzę z domu jest jeszcze ciemno. Główna ulica, przy której mieszkam, jest niemal całkowicie pusta. Moje miasto wydaje się naprawdę niewinne i kruche o tej porze, kamienice na rynku zyskują zupełnie nowy wymiar piękna w subtelnym świetle słońca szykującego się do wzejścia.  Lubię to uczucie lekkiego, chłodnego powietrza wypełniającego moje płuca. Docieram na dworzec rozbudzona już odrobiną wysiłku fizycznego i ruszam wzdłuż peronu, żeby pozachwycać się mgłą opadającą na wielkie industrialne budynki opuszczonych zakładów przemysłowych, które stanowią tło dla nadjeżdżających pociągów. Temperatura z dnia na dzień odczuwalnie spada. Na dworze jest bardzo zimno, w wagonie bardzo ciepło. Nie idę szukać miejsc, staję w łączniku tuż przy drzwiach. Tych, które podczas podróży w tę stronę nie otworzą się ani razu. Wpatruję się w pola i pojedyncze budynki za brudną szybą, na której intensywnie skrapla się zimne powietrze i mój oddech. Słońce już świeci mi w oczy. Patrząc na nie, czuję jego majestatyczną siłę i masywność. Zalewa swoim twardym, złotym światłem każdy liść, grudkę ziemi i wglębienie w szynie. Zalewa moje oczy, coraz bardziej nachalnie. Niepowstrzymanie wschody słońca kojarzą mi się z wielkim wybuchem, ogarniające wszystko promienie są jego falą uderzeniową. Ten wybuch jest moją małą, codzienną inicjacją, drobnym odrodzeniem. Cokolwiek złego stało się wczoraj, teraz przechodzę reinkarnację i mogę zaczynać od nowa. Każdy dzień jako mała, wspaniała, osobna historia.



Został tylko strach. Że jednak nie jest dobrze. Że to, co czuję jest tymczasowe. Że, któregoś dnia obudzę się i znowu będzie źle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Music