~ Wiesz, któregoś dnia się rozstaniemy. Byliśmy blisko, kiedyś, pamiętam te czasy. Jak rodzeństwo. Długo czekaliśmy na zmianę. Rzeczywistość lubi skrajności, przynajmniej moja. Mogę mieć nadzieję, że Twoja jest łaskawsza choć trochę.
Podobno emocje są kwestią interpretacji odczuć fizycznych. Reakcji zachodzących w organizmie, w mózgu. A reakcje przeciwstawnych emocji są zazwyczaj identyczne. Może dlatego pod wpływem negatywnych bodźców zaczęłam odbierać moje emocje właśnie w ten sposób - jako niechęć i złość.
Wiesz, byłam przy Tobie długo, mimo, że cierpiałam bardzo. Każda chwila była kolejną falą uderzeniową. Czułam, jak maleję, znikam. Jak wysysasz ze mnie energię. To jednak jedynie emocje, mogą nie mieć żadnego przełożenia na realną sytuację, czego niestety nie potrafię zweryfikować. Dlatego nie chcę Cię oceniać, choć jest to bardzo trudne. Wszystkie przymiotniki, których używam by Cię opisać, zazwyczaj w rozmowach face2face sama ze sobą, są również tylko odzwierciedleniem moich emocji. Może po tym wszystkim, co się stało musiałam znaleźć jakiś element poza sobą, który pozwoli mi uwolnić się od poczucia winy. Ale nie mogę powiedzieć, że jesteś bez winy. Teraz zdarzają się sytuacje, w których Twoje jednoznaczne nastawienie pozostawia bardzo przykry wydźwięk. Próbowałam dojść do powodów, przyszedł mi do głowy tylko jeden. Bazując na swoich obserwacjach oraz, oczywiście, odczuciach, zrozumiałam, że budujesz na mnie swoje poczucie wartości. Moje jest wyższe niż było wcześniej, i choć niewiele - jesteś w stanie z niego czerpać. Prawdopodobnie nigdy nie będę miała Ci tego za złe i nigdy się nie dowiesz. Nauczyłam się złość, która może być destrukcyjna dla otoczenia, kierować do siebie. W sobie zazwyczaj jestem w stanie ją wygasić. Zazwyczaj.
Zdarza mi się analizować, co jest ze mną nie tak. Nie rusza mnie to już zbytnio, robię to z czystej ciekawości. Zbieram informację na temat ludzi. Chłonę, uczę się ich. Często analizuję Ciebie, mam wrażenie, jakbyś mnie zastąpił w prawie każdej płaszczyźnie. Tak nie jest, a jeśli jest, to tylko z mojej winy. Nigdy nie doszłam do żadnych konkretnych wniosków, poza tym, że nie jesteś symbiontem lecz pasożytem. Nic odkrywczego.
Chciałabym, abyś miał świadomość, że dążę do tego, byśmy nie musieli się spotykać, mijać, widywać. Że jeśli nie przyjdę, gdy mnie zaprosisz, to nie z powodu innych planów, tylko żebyś nie dawał mi znów złudzenia, że się przyjaźnimy, bo podświadomie wiesz, jaka jestem naiwna.
Mówią, że się zmieniłeś. To prawda. Zgadzam się - przybyło Ci wad. To, co mogę powiedzieć obiektywnie to przede wszystkim fakt, że wykształciłeś sobie mnóstwo sztucznych zachowań. Jakkolwiek by nie było - znam Cię dobrze i mogę to powiedzieć z pełnym przekonaniem - nie jesteś taki jak pokazujesz. I wiele osób czuje sympatię nie do Ciebie, tylko do obrazu Ciebie, który mają w głowie, który sam im pomogłeś zbudować. Myślę, że to smutne, ile osób dało się złapać. Większość wierzy w ten zestaw hipokryzji. A ja nie wyprowadzam ich z błędu, ponieważ nie mam po co. Dążę do tego, by się od Ciebie oddalić, nie by uprzykrzyć Ci życia. Przede wszystkim, nie miałabym z tego żadnych korzyści, a wiadomo - człowiek to egoista. Nie mam także potrzeby mszczenia się na Tobie za wszystkie rzeczy, które mi zrobiłeś - wszystkie obelgi, niemiłe epitety, subtelne obrazy, lekceważenie i ignorancję. Mało tego, zrobię wszystko, żebyś nie odczuł moich emocji, ani tych względem Ciebie, ani tych, które wywołujesz. Żegnaj, mam nadzieję. ~
Chciałabym, abyś miał świadomość, że dążę do tego, byśmy nie musieli się spotykać, mijać, widywać. Że jeśli nie przyjdę, gdy mnie zaprosisz, to nie z powodu innych planów, tylko żebyś nie dawał mi znów złudzenia, że się przyjaźnimy, bo podświadomie wiesz, jaka jestem naiwna.
Mówią, że się zmieniłeś. To prawda. Zgadzam się - przybyło Ci wad. To, co mogę powiedzieć obiektywnie to przede wszystkim fakt, że wykształciłeś sobie mnóstwo sztucznych zachowań. Jakkolwiek by nie było - znam Cię dobrze i mogę to powiedzieć z pełnym przekonaniem - nie jesteś taki jak pokazujesz. I wiele osób czuje sympatię nie do Ciebie, tylko do obrazu Ciebie, który mają w głowie, który sam im pomogłeś zbudować. Myślę, że to smutne, ile osób dało się złapać. Większość wierzy w ten zestaw hipokryzji. A ja nie wyprowadzam ich z błędu, ponieważ nie mam po co. Dążę do tego, by się od Ciebie oddalić, nie by uprzykrzyć Ci życia. Przede wszystkim, nie miałabym z tego żadnych korzyści, a wiadomo - człowiek to egoista. Nie mam także potrzeby mszczenia się na Tobie za wszystkie rzeczy, które mi zrobiłeś - wszystkie obelgi, niemiłe epitety, subtelne obrazy, lekceważenie i ignorancję. Mało tego, zrobię wszystko, żebyś nie odczuł moich emocji, ani tych względem Ciebie, ani tych, które wywołujesz. Żegnaj, mam nadzieję. ~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz